Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 10:32

Rajd Katyński w Australii

Wszyscy uczestnicy Rajdu spotkali się 22 kwietnia o godzinie 8.00 rano na terenie kościoła pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Marayong. Samochody i motocykle były udekorowane flagami polskimi i australijskimi. Z tymi flagami wedrowaliśmy przez całą trasę naszego Rajdu. Wzbudzało to wielkie zainteresowanie. A praktycznym aspektem było to, że nikt się nie mogł zgubić
  • Źródło: https://www.obiektywpolonijnyau.com/news/1110,wspominamy-nasz-pierwszy-rajd-katynski
Rajd Katyński w Australii

Nostalgicznie wspominamy nasz pierwszy australijski motocyklowo - samochodowy Rajd Katyński, “ KATYŃ 1940 SMOLEŃSK 2010” PAMIĘTAMY AUSTRALIA! Odbył się on dniach 22-24 kwietnia 2016 r., a jego organizatorem był Klub Gazety Polskiej im. Zołnierzy Niezłomnych we współpracy ze Związkiem Polskich Więźniów Politycznych, Stowarzyszeniem Nasza Polonia, SPK Sydney oraz Federacją Polskich Organizacji w NPW. Gościem honorowym i uczestnikiem Rajdu była Konsul Generalna RP w Sydney Pani Regina Jurkowska.

W Marayong przed Obeliskiem Smoleńskim powital nas wspaniały, troskliwy Komandor Rajdu dr Ryszard Adams-Dzierzba, a ks. Henryk Zasiura odmówił krótką modlitwę i pobłogosławił wszystkich uczestników na całą drogę Rajdu. Następnie przeszliśmy na tyły kościoła, gdzie rosnie sześć Dębów Katyńskich. Każdy z nich poświęcony jest jednemu oficerowi zamordowanemu w Katyniu w 1940 roku.

Punktualnie o godzinie 9.00 rano wyruszyliśmy z Marayong w trasę dziewięcioma samochodami i trzema motocyklami. W Berrima dołączyły jeszcze trzy motocyle z osobami “ Orłów z żelaza”, które wedrowały z nami aż do Jindabyne. Całą grupę Rajdu wraz z innymi motocyklami prowadził na motorze Harley-Davidson, przewodniczący Klubu Gazety Polskiej im. Żołnierzy Niezłomnych, dr Ryszard Adams-Dzierzba, który od niedawna jest również Prezesem Federacji Polskich Organizacji w Nowej Południowej Walii. Kawalkadę dziewieciu samochodów prowadziła Pani KOnsul Regina Jurkowska. W sumie mieliśmy 25 dorosłych uczestników oraz pięcioro dzieci w wieku od 6 do 14 lat. Trasa Rajdu prowadziła od Marayong w Sydney przez Berrima- Penrose Park, Canberrę, Cooma, Jindabyne, z krótkim wypadem do Dalgety, powrót do Canberry na nocleg i w niedzielę powrót do Sydney. Zakończenie Rajdu odbyło się w Klubie Polskim w Ashfield.

Następnie Ambasador Milewski poprosił Komandora Rajdu dr Ryszarda Adams-Dzierzbę, któremu wręczył symboliczny prezent na pamiątkę naszej wizyty w Ambasadzie - album poświęcony Katyniowi. " Jest to nie tylko pamiątka, ale dowód uznania dla organizatorów, dla uczestników Rajdu i osobiście dla dr Ryszarda Adams Dzierzby" [ podkreslił Ambasador RP.

Dr Ryszard Adams Dzierzba podziękował za wspaniały present, po czym przedstawił najstarszego uczestnika Rajdu pana Józefa Kozłowskiego (lat lat 95). Ambasador Milewski też miał swego seniora w osobie Eugeniusza Bajkowskiego, wieloletniego działacza polonijnego, dziennikarza i felietonistę. Podkreślił, że działalność Pana Eugeniusza jest przejawem wspaniałego patriotyzmu. Ale też ambasador podkreślił, jak ważna jest obecność dzieci. Poprosił na podium dzieci biorące udział w Rajdzie, aby wręczyć im prezenty. Prezenty wręczyli synowie pana ambasadora Julian i Michał. Był to naprawdę bardzo miły akcent naszego Rajdu! Po części oficjalnej Ambasador Milewski zaprosił wszystkich na poczęstunek i wspólną rozmowę. Zrobiliśmy również wspólne pamiątkowe zdjęcia.

Po wizycie w Ambasadzie pojechaliśmy zakwaterować się w Osrodku Chrystusowcow w Narrabundah oraz w pobliskim hotelu Ibis. W godzinach wieczornych pomknęliśmy na bratnie spotkanie do Ambasady Wegierskiej. Był to przemiły wieczór u węgierskich przyjaciół zorganizowany przez Ambasadora Węgier w Australii dr Attila Grubera na cześć Ambasadora Milewskiego i Konsul Jurkowskiej oraz ich gości. Przyjemnego wieczoru dopełnił prezent od uczestników Rajdu dla Ambasady Węgier - był to obraz autorstwa Vitka Skoniecznego przedstawiający Fryderyka Chopina, wiadomo, serdecznego przyjaciela wielkiego węgierskiego kompozytora Franciszka Liszta. Obraz ten został z wielką wdzięcznością przyjęty przez Ambasadora Grubera. Wieczór uświetniły tańce folklorystycznego zespołu “ Wielkopolska” oraz węgierskiego zespołu folklorystycznego. Jeszcze po póznych godzin nocnych trwały pogawędki z węgierskimi przyjaciółmi i częstowanie się przysmakami. Po wizycie w Ambasadzie Węgierskiej udaliśmy się do w Narrabundah , gdzie pieczę nad nami przejął gościnny ks. Edmund Budziłowicz. Ks. Prowinsjał Przemysław Karasiuk przebywał w tym czasie w Ojczyznie.

Następny dzień, sobota, zaczął się nader miło, bowiem podano nam przesmaczną gigant-jajecznicę przygotowaną osobiście przez Komandora Rajdu. A więc szczególne podziękowanie dla Ryszarda, ale także dla Maćka i Marcina, którzy wczesnym rankiem musieli się po zapas jajek udać!

Po tym wspaniałym śniadaniu udaliśmy się z wizytą do Australian War Memorial – miejsca upamiętniającego Australijczyków poległych na różnych frontach świata poczynając od pierwszej wojny światowej. Tam zrobiliśmy sobie pamiątkowe wspólne zdjecie. Następnie spod War Memorial wyruszyliśmy do miejscowości Cooma, na przedmieściu której znajduje się obelisk z tablicą poświęconą naszemu narodowemu bohaterowi, Tadeuszowi Kościuszce. Przy wspaniałej pogodzie zrobiliśmy sobie mały odpoczynek na trawce pod słonecznym niebem. Następnie bajecznie kolorową, bo jesienną trasą udaliśmy się do Jindabyne, gdzie w lokalnym Bowling Club już czekało na nas z ciepłe jedzonko.

Nieopodal Klubu, nad jeziorem Jindabyne stoi monumentalny monument wielkiego podróżnika i odkrywcy, Sir Edmunda Pawła Strzeleckiego. Tu pod pomnikiem zrobiliśmy sobie z uczestnikami Rajdu pamiątkowe zdjecia z flagami i sztandarami. A kiedy tam stalismy pod pomnikiem przypomniały się nam minione festiwale kościuszkowskie pod dyrekcją Ernestyny Skurjat-Kozek. To były wspaniałe dni, niezapomniane czasy.

W Jindabyne rozstaliśmy się z kilkoma uczestnilami Rajdu, ktorzy musieli wracac do Sydney. Po chwili odpoczynku w towarzystwie przystojnego Rodaka na cokole udaliśmy sie w polną drogą przez busz do Dalgety nad rzeką Snowy. Nie obyło się bez przygód. Tu, na bezludziu Kaziu z Danusią jadąc swoim eleganckim BMW złapali gumę, co w tych okolicznościach zaburzyło harmonogram dnia. Razem z Kaziem i Danusią zostały załogi dwóch samochodów do pomocy. Niestety, nie udało się zamontować zapasowej opony. Bylismy w martwym punkcie, gdzie komórki nie działały. Kazio postanowił więc jechać do 20 km Dalgety na przebitej oponie, co ją jeszcze gorzej zdezelowało. W Dalgety telefony już działały, ale co z tego, skoro był długi weekend i żadnej pomocy z Canberra nie można było dostać. Śliczne autko Kazia musiało zostać w Dalgety do następnego dnia. (Potem firma BMW dała mu zapasowe auto, którym wrócił do Sydney, a na miejscu oddano mu jego własny, wyrychtowany pojazd. Elegancko, nie ma co!)

Osada Dalgety to piękne miejsce. Wspaniałe świeże powietrze i pyszne piwko w historycznym hotelu. Bo i miejsce jest historyczne. Już w 1840 roku służyło jako ważne skrzyżowanie na trasie z Gippsland do Snowy Mountains Tu miała powstać stolica federacji, ale jak wiadomo ... wygrała Canberra.

Droga powrotna też obfitowała w niespodzianki. Komandor Ryszard z Marcinem wracali po nocy prawie na pustym baku i dobrze zmarznięci. Ja z Basią i Hubertem oraz Waldkiem zostaliśmy dłużej, aby dotrzymać towarzystwa Kaziowi i Danusi. Było ciemno, na drodze pełno kangurów, trzeba było bardzo uważać. Basia i Hubert z Krzysztofem jechali przed nami. Za nimi ja z Kaziem i Danusią. W pewnej chwili jakis wielki szary kangur wyskoczył prosto pod maskę Basi, która była za kierownicą. Basia z zimną krwią opanowała sytuację, na szczęśćie nie doszło do kolizji!

Ostatni dzień Rajdu to niedziela. Po Mszy św. spotkaliśmy się z tutejszą Polonią, był oczywiście ambasador Milewski, a także Lwowianin pan Henryk Kustra, świadek historiiz entuzjazmem opowiadający o niegdysiejszych spotkaniach z spotkania z generałami Sikorskim i Andersem. Komandor Rajdu dr Ryszard Adams Dzierzba w imieniu nas wszystkich wręczył prezent w postaci plakatu z Rajdu i koszulki Gazety Polskiej Ambasadorowi RP Pawłowi Milewskiemu. Robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia przy pomniku Jana Pawla II oraz przy Debach Katyńskich. Rodacy z Canberry zapowiadali, że w przyszłym roku wybiorą się z nami na Rajd. Kolejny rajd ma być nieco dłuższy. Dodatkowy nocleg w Jindabyne i wyprawa na Górę Kościuszki!

Formalne zakończenie Rajdu odbyło się w Klubie Polskim w Ashfield. Kilka dni temu od Komandora Rajdu dr Ryszarda Adams Dzierzba dostaliśmy pismo następujacej treści.

Dziekuję wszystkim uczestnikom Rajdu za ich udział, dziekuję Reginie Jurkowskiej Konsul RP z Sydney za jej uczestnictwo, dziękuję Panu Jozefowi Kozłowskiemu 95 l. za bycie z nami, dziękuje fotoreporterom Bogusi, Krzysztofowi oraz Waldkowi za nagrywanie Rajdu. Dziekuje rownież naszym dzieciom tym starszym i młodszym za ich obecnosc z nami. Zapraszam wszystkich, którym sie już łezka w oku kreci na kolejny Rajd za rok. Rozumiem, że dołączy do nas Polonia z Canberry, a także bracia Wegrzy. Tu ukłon w stronę Pani Konsul, Pana Ambasadora, ks. Edmunda, ks. Przemyslawa oraz Ambasadora Wegier. W przyszłym roku mamy też w planie wejście na Górę Kosciuszki. Sciskam
Komandor Rajdu
Ryszard"

A ja imieniu wszystkich uczestników Rajdu dziękuję organizatorom i Komanorowi Rajdu. Do następnego roku!!!

Bogumiła Filip

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze