Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 12:00

Współczesna rola polskich kobiet - dziennikarek na świecie w utrzymywaniu polskości poza granicami Kraju

POLONIJNE DZIENNIKARKI Walczą o polskość piórem, klawiaturą, mikrofonem i kamerą.
Współczesna rola polskich kobiet - dziennikarek na świecie w utrzymywaniu polskości poza granicami Kraju

KAROLINA PRZEWROCKA-ADERETH, IZRAEL

Dziennikarka, redaktor naczelna kwartalnika społeczno-kulturalnego „Kalejdoskop”, 
stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”, 
członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

 

Karolino, dlaczego zdecydowałaś się na życie na emigracji? 

Na emigrację do Izraela zdecydowałam się pod wpływem wyborów osobistych - wzięłam ślub 
z Izraelczykiem, którego ośrodkiem życia zawodowego był ojczysty kraj, uznaliśmy więc, że to właśnie tam będzie nam najłatwiej rozpocząć życie rodzinne. Izrael znałam już z wcześniejszych, studenckich wyjazdów. Wiedziałam, że jest to kraj tyleż skomplikowany, co ciekawy, wielowymiarowy i słoneczny. Byłam przygotowana na większość trudów tej emigracji, a także świadoma wyzwań, jakie czekają nasze dwukulturowe, dwureligijne małżeństwo. Wkraczałam na tę ścieżkę z ciekawością i otwartością.

Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na emigracji? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Sądzę, że Polki w Izraelu zawodowo stoją dziś przed takimi samymi wyzwaniami jak Francuzki, Amerykanki, Czeszki czy kobiety z innych krajów. Miałam doświadczenie pracy w środowisku medialnym w grupie osób pochodzących z bardzo różnych krajów i wszystkich obejmowały te same kryteria: zawodowe umiejętności, rzetelność, chęć do pracy - a kraj pochodzenia w żaden sposób nie wpływał na sposób ich traktowania. W środowisku, w którym się znalazłam, pracowało kilka Polek i wszystkie zajmowały jedne z ważniejszych pozycji w firmie, doceniano ich przygotowanie i ciężką pracę. 

Izrael, z racji swojej specyfiki, na pewno stanowi jednak wyzwanie kulturowe, głównie w sensie prywatnym i rodzinnym. Wyzwaniem dla przyszłych żon Żydów może być kwestia konwersji: tradycyjne rodziny żydowskie zwykle proszą, by przyszła żona - o ile nie posiada korzeni żydowskich - rozważyła konwersję. W Izraelu ten proces jest istotny nie tyle (lub: nie tylko) pod względem religijnym, lecz przede wszystkim społecznym. Widzę to również w praktyce: będąc częścią żydowskiej społeczności kobiecie jest łatwiej odnaleźć się w Izraelu, w meandrach biurokracji, a także jednolicie wychować tam dzieci. Ja nie musiałam stawać przed takim wyborem, gdyż rodzina mojego męża nie jest religijna. Wiem jednak, że jest to czynnik, który potrafi wpływać na życie kobiety w Izraelu.

Jakie działania podejmujesz, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce?  

Prowadzę w Izraelu polskojęzyczny kwartalnik społeczno-kulturalny – „Kalejdoskop”. Przez jakiś czas uczyłam polskiego w Szkole Polskiej, a także współpracowałam na różnych polach z Instytutem Polskim i Ambasadą RP. Z racji zawodu oczywiście jestem też na bieżąco z wydarzeniami w Polsce.

W jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych?

Od momentu narodzin mojego synka przykładałam dużą wagę do języka polskiego. Nasza komunikacja domowa zawsze była dwujęzyczna: ja rozmawiałam z synem po polsku, mój mąż po hebrajsku. Dbałam o częsty kontakt z językiem i polską kulturą, a także z rodziną w Polsce. Dużo czytaliśmy, oglądaliśmy po polsku i przynajmniej 3 razy do roku wyjeżdżaliśmy do Polski na wakacje i święta. Ważna była również polska kultura i święta: nasze świętowanie zawsze obejmowało święta zarówno żydowskie jak i katolickie. Uczymy syna szacunku do obu krajów i kultur, i do traktowania świadomości swojego pochodzenia poważnie. 

Odpowiadając na pytanie: sądzę, że dzieci - to doskonali obserwatorzy - wyczuwają autentyczność, szczerość intencji, a także jej brak. Naśladują nas i idą naszymi śladami w tym, co prawdziwe, co płynie z naszego serca. Dlatego wydaje mi się, że rodzic powinien zastanowić się, co chce dzieciom przekazać, co dla niego jest ważne, i zachowywać się w tym naturalnie. Nie pomogą taktyki nauczania czy zmuszanie do nauki języka. Jeśli coś płynie z serca, to takie będzie też dla dziecka.  

Największą nagrodą w przyjętej przez nas strategii okazała się sytuacja, w której aktualnie się znajdujemy. Wraz z wybuchem wojny w Izraelu 7 października 2023 r. postanowiliśmy wyjechać do Polski, by ochronić dziecko przed zagrożeniem. Syn bez problemu odnalazł się w tak nagle zmienionej rzeczywistości. W kilka dni zaadaptował się w polskim przedszkolu, nie mając żadnej bariery kulturowej i językowej. Dzięki temu udało nam się - w to wierzę - ochronić go przed dodatkową traumą. Możemy też spokojnie decydować o dalszych krokach, nie martwiąc się o jego adaptację.

Jakie przesłanie mogłabyś przekazać tym, którzy zastanawiają się nad emigracją? 

Sądzę, że dziś emigracja Polek - porównując do tych historycznych - jest zupełnie inna. Zwykle wyjeżdżamy, bo same tego chcemy, bo tak decydujemy na podstawie wyborów serca czy interesującego miejsca pracy. Nie ma przymusu takiego wyjazdu, co też oznacza, że nie ma przymusu pozostania na emigracji na zawsze. Ułatwienia technologiczne pozwalają być w stałym, bliskim kontakcie z rodziną. Tanie loty umożliwiają częste spotkania. Pandemia - a w naszym przypadku też wojna - pokazały nam jednak, że na wiele tragicznych wydarzeń nie mamy wpływu, i że rozproszenie po świecie ma wielki wpływ na poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa. Wszystko ma swoją cenę.

Mimo tego uważam emigrację za jedno z najważniejszych doświadczeń w życiu. Rozwijające, pouczające, poszerzające horyzonty jak żadne inne, pozwalające skonfrontować swoje siły i słabości, swoje braki i możliwości. 

Dla mnie emigracja związała się z założeniem dwukulturowej rodziny, co jest fascynującą podróżą samą w sobie. Emigracja to krok warty wysiłku, niezależnie od tego, czy ostatecznie zakończy się powrotem do Polski, czy stałym pobytem poza jej granicami. Ostatecznie przecież, jak głosi jeden z patriotycznych dziecięcych wierszy Michała Rusinka, które niedawno czytałam z synkiem, 

„Ja swój kraj mam przy sobie, Bo gdziekolwiek krok zrobię (...) Zaraz kraj mój wyrasta”. 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze