MARIA PYŻ, UKRAINA
Redaktor naczelna Radia Lwów, działaczka polonijna,
członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych
Marysiu, kiedy mówi się o życiu na obczyźnie, czujesz się emigrantką?
Nigdy nie zdecydowałam się na życie na emigracji i najpewniej nie zdecyduję. Mieszkam we Lwowie. Jestem rodowitą Lwowianką przez duże L z ulicy Łyczakowskiej. Za mnie emigrowała granica, nie tak dawno, bo 78 lat temu.
Uwielbiam to miasto! Tu da się tworzyć i jak najbardziej żyć. No może nie do końca spokojnie, bo lwowską duszę zawsze gdzieś ciągnie i potrzebne są wieczne niestrudzone pozytywne przygody.
We Lwowie życie jest piękne, gdzie nie spojrzeć można oko nacieszyć. Lwów ma wyjątkową atmosferę, tu każdy zakątek i rama okienna kryją własną tajemnicę.
Lwów jest miastem wynalazków i wielkich uczonych, ruchów akademickich, a Polaków można spotkać w wielu miejscach. Są to ludzie sztuki, architektury, piekarze, kierowcy, kolejarze i my wszyscy, którzy kochamy Lwów, bo każdy ma tu swoje miejsce na ziemi.
Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na Ukrainie? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę?
Wyzwania i ograniczenia kobiety mają takie same jak mężczyźni lub jeszcze mniej. We Lwowie ludzie się uśmiechają, nikt przed kobietą nie wepchnie się przodem. Tu szacunek do kobiet wyczuwa się w powietrzu, a starsi mężczyźni na powitanie potrafią w rękę ucałować zgodnie z etykietą.
Moim zdaniem, lwowskie pochodzenie za granicą pomaga w odniesieniu sukcesu.
Jeżeli chodzi o Lwów, Polacy są chętnie przyjmowani, tak w kuluarach władzy, jak i na konferencjach dziennikarskich, uczelniach i zwyczajnie po sąsiedzku. Lwów jest miastem, gdzie mieszkańcy, zwłaszcza starsi wiedzą, jak przywitać się z Polakami w święta, pomimo różniącego nas kalendarza, i kiedy Polska świętuje Dzień Niepodległości.
Powiedz Marysiu co robicie w tym pięknym Lwowie, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym? Czy interesują Cię bieżące wydarzenia w Polsce?
Od małego dziecka działam na rzecz polskości we Lwowie, podtrzymania kultury polskiej i zachowania polskiego dziedzictwa narodowego na tej ziemi. Pracy jest na lata, trzeba odbudować zniszczenia pozostałe po Związku Radzieckim, utrzymać to co jest obecnie, zadbać o cmentarze, bo przed nami byli tu ludzie i po nas przyjdą, ale niekoniecznie każdy będzie wiedział, że byli tu Polacy, jeżeli nic nie zrobimy. Trzeba utrzymać kościoły w należytym stanie, dlatego że to był jedyny - my to nazywamy ognik, ale taki płomyk języka polskiego w czasach Związku Radzieckiego. Tak samo dwie polskie szkoły, których władzom rosyjskim nie udało się zamknąć i które przetrwały, bo nasi rodzice i dziadkowie pojechali protestować do Moskwy.
Trzeba zadbać o młode pokolenie, włączyć ich do jak największej ilości akcji, bo na początku to działa to jako świetna przygoda w czasie szkolnym, a później przeradza się w działania na rzecz narodu polskiego.
Jak myślisz, w jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych?
Najważniejsza jest rodzina. Potem szkoła i wszechstronny rozwój, taki jaki staramy się dać naszym dzieciom i zabezpieczamy to w języku ojczystym. Przekazywać dziedzictwo kulturowe we Lwowie to sama przyjemność. Do Lwowa powinny być organizowane wycieczki szkolne z każdego miasta
i miasteczka, bo dzieci najlepiej uczyć poprzez zaciekawienie, pokazanie i możliwość dotknięcia tego wszystkiego co daje nam Lwów. Od ściany kamienicy pamiętającej Sobieskiego do zapalania zniczy na cmentarzu Obrońców Lwowa, od oddychania lwowskim powietrzem z aromatem kawy do fotografowania się przy największych zabytkach polskiej secesji.
Pięknie opowiadasz o Twoich doświadczeniach, zatem czy masz jakąś radę dla tych co zastanawiają się nad emigracją?
Nie mam pojęcia. Jestem u siebie. Z dziada pradziada na swojej ziemi. Kocham Lwów i wszystko co z nim związane. Mój dom może być przy ulicy Łyczakowskiej, Gródeckiej czy Kościuszki, nieważne, ale ma być we Lwowie.
Kształćmy nasze dzieci, a jak stwierdziła moja nastoletnia córka, najważniejsza jest pamięć, bo wie, gdzie ma być w pierwszych dniach listopada od momentu, gdy nauczyła się chodzić.
Napisz komentarz
Komentarze